W Polsce co raz częściej rodzice podejmują edukację domową swoich dzieci. Pomimo, że obowiązek szkolny w naszym kraju został wprowadzony dopiero w 1919 roku większość słysząc o edukacji domowej zastanawia się czy to w ogóle jest legalne. Kilkadziesiąt lat wyłącznego nauczania w szkołach sprawiło, że trudno przyjąć inną formę nauki niż w placówce. Marek Budajczak był jednym z pierwszych rodziców podejmujących edukację domową. W momencie wydania książki pt. ,,Edukacja domowa" w 2004r. był adiunktem w Zakładzie Socjologii UAM w Poznaniu. Od dziewięciu lat nauczał dwójkę własnych dzieci i był prezesem w Stowarzyszeniu Edukacji Domowej, pierwszej polskiej grupy działającej na rzecz pomocy rodzicom zaangażowanym bądź zainteresowanym kształceniem własnych dzieci w domu. W swojej książce przedstawia dowody naukowe i badania statystyczne oraz podstawy prawne dotyczące tej formy edukacji. Za podstawę badań służą mu informacje ze Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii oraz trochę z Polski. Nie będę się rozpisywała na temat kwestii prawnych ponieważ one ciągle ulegają zmianie i również te opisywane przez autora nie wszystkie są aktualne. Rodzice przecierający szlaki w edukacji domowej często mieli trudniej niż obecni.
Co z socjalizacją?
Rodzina w edukacji domowej najczęściej spotyka się z zarzutami, że dziecko niechodzące do szkoły nie będzie potrafiło odnaleźć się w życiu, pracować w grupie i stworzyć dobre relacje z drugą osobą. Badania jednak pokazują coś zupełnie odwrotnego. To, że dziecko jest w trybie edukacji domowej nie znaczy, że nie ma kontaktu ze społeczeństwem. W rzeczywistości zakres kontaktów z ludźmi jest dużo bardziej różnorodny. Dzieci z edukacji domowej:
- mają czas na bycie z rodzeństwem i rodzicami
- częściej kontaktują się z dalszą rodziną
- w domu częściej mają do czynienia z gośćmi, znajomymi, przyjaciółmi oraz np. listonoszami, pracownikami gazowani, akwizytorami itp.
- spotykają się z osobami mieszkającymi w sąsiedztwie
- częściej odwiedzają biblioteki publiczne, muzea, parki narodowe, ogrody zoologiczne, odległe od miejsca zamieszkania centra nauki i kultury, gdzie w grupach zajęciowych także spotykają ludzi w różnym wieku
- często należą do organizacji dziecięcych i młodzieżowych, prowadzących działalność edukacyjną, rekreacyjną lub (pro)społeczną
- co drugie dziecko należy do jakiegoś zespołu sportowego
- regularnie kontaktuje się z innymi dziećmi uczącymi się w edukacji domowej
- ,,amerykańskie dzieci uczące się w domu spędzają średnio prawie 11 godzin tygodniowo z innymi dziećmi (z wyłączeniem rodzeństwa) oraz przeszło 9,5 godziny z dorosłymi spoza rodziny" s.57.
- częściej podejmują aktywność obywatelską
- równie często zostają liderami jak dzieci szkolne
- mają niższy poziom lęku
- są niezależne od rówieśników
- cechuje je wysokie poczucie odpowiedzialności społecznej i własnej wartości
- ,,mają mniej problemów z zachowaniem, są mniej agresywne, mniej hałaśliwe i mniej rywalizacyjnie nastawione" s.61
- częściej kontaktują się z osobami w różnym wieku co jest bardziej naturalne niż spędzanie czasu w szkolnej grupie rówieśniczej. W późniejszym życiu nigdzie poza wojskiem dziecko nie będzie w takiej sytuacji.
W edukacji domowej jest możliwa pełna indywidualizacja ,,z łatwością można stopniowo przyzwyczajać dziecko do podejmowania kontaktów z różnymi ludźmi, przy respektowaniu jego naturalnych skłonności i uchylaniu ewentualnych traumatycznych doświadczeń. Wśród ludzi dorosłych jest grupa urodzonych samotników, których preferencje w zakresie minimalizowania ilości kontaktów trudno uznać za patologię, dlaczego więc nie mielibyśmy uznawać i respektować podobnych skłonności u dzieci." s.58
Autor zauważa też, że nikt nie określił ilu ludzi powinno się spotkać aby normalnie się rozwijać w społeczeństwie. Dużo ważniejsza od ,,ilości" jest ,,jakość" kontaktów. Setki kontaktów pozarodzinnych nie zastąpią zdrowo funkcjonującej rodziny. Nawet jeśli dziecko jest oddalone setki kilometrów od wielkich centrów np. w australijskim buszu nie wpływa to negatywnie na jego relacje w późniejszym życiu z osobami spoza rodziny.
Pedagogiczne kompetencje rodziców
Kolejnym zastrzeżeniem jest brak wystarczających kompetencji rodziców. Muszę przyznać, że sama o sobie też tak myślałam, ale badania przedstawione w tej książce bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły.
Dlaczego z góry zakłada się, że rodzice (którzy dobrowolnie zabierają dzieci ze szkoły i podejmują się nauczania) mniej się zaangażują w edukację dzieci niż nauczyciele? Jeszcze kilkanaście lat temu zdarzało się, że w szkole nauczały osoby po zaledwie szkole licealnej. Często spotyka się sytuację gdy nauczyciel naucza kilku przedmiotów z różnych dziedzin; dlaczego nie wierzyć w to, że rodzice są również do tego zdolni? Dziś nauczyciele nie są już jedynymi przekaźnikami wiedzy, każdy człowiek gdy tylko ma chęć może dotrzeć do specjalistycznych informacji.
Analiza standaryzowanych testów umiejętności i osiągnięć szkolnych ze Stanów Zjednoczonych wykazały, że dzieci uczące się w edukacji domowej osiągały lepsze wyniki od dzieci szkolnych w czytaniu, matematyce, nauce języka i naukach przyrodniczych. Co więcej, wyniki dzieci były tym lepsze im dłużej uczyły się w edukacji domowej. Dzieci nauczycieli tylko nieznacznie przewyższały wiedzą swoich rówieśników co tylko potwierdza, że każdy rodzic może uczyć swoje dzieci. Najbardziej zaskoczyły mnie wyniki przedstawiające osiągnięcia dzieci ze względu na poziom wykształcenia rodziców. Okazało się, że dla wyników edukacyjnych dzieci uczących się w domu nie ma istotnego znaczenia wykształcenie rodziców. ,,Największa różnica w teście podstawowych umiejętności dla dzieci ojców z najwyższym wykształceniem (akademickim, magisterskim) i tych z najniższym (poniżej szkoły średniej) to 8 punktów percentylowych. Dla matek te same wartości różnią się zaledwie o 5 punktów. Dla porównania - ta sama różnica dla rodziców uczniów szkół publicznych wynosi 27 punktów percentylowych w teście pisania i 35 w teście matematycznym (...) Szczególny wynik daje porównanie rezultatów dzieci matek, które nie ukończyły szkoły średniej, a zatem mających najniższe wykształcenie, w grupie edukacji domowej i ,,szkolnej" - różnica wynosi tutaj... 55 punktów percentylowych na korzyść dzieci uczących się w domu!" s.73 Podobnie przedstawiają się wyniki badań odnośnie pochodzenia rasowego, płci i rocznych dochodów rodziny. Czynniki te są nieistotne w trybie edukacji domowej, ale mają ogromne znaczenie w edukacji szkolnej.
Personel prowadzący rekrutację akademicką na uniwersytetach w Stanach Zjednoczonych takich jak np. Harvard czy Stanford określają absolwentów edukacji domowej jako ,,silnie motywowanych, dobrze przysposobionych do kształcenia akademickiego, emocjonalnie i społecznie dojrzałych oraz samodzielnych w myśleniu." s. 74
Wysokie wyniki kształcenia nie są dla mnie priorytetem, ale kolejne badania również dają do myślenia. Wielu dorosłych absolwentów szkół domowych osiągają stanowiska o wysokim prestiżu społecznym, są specjalistami i aktywistami przedsiębiorcami. Najbardziej znane osoby uczące się w domu to między innymi:
Hans Christian Andersen
Abraham Lincoln
Charles Dickens
Florence Nightingale
Mark Twain
Anderw Carnegie
Thomas A. Edison
Pierre Curie
Winston Churchill
Konrad Adenauer
Charles Chaplin
Agatha Christie
Franklin D. Roosevelt
George Patton
Stanisław Ignacy Witkiewicz
Yehudi Menuchin
Elżbieta II
Inni sławni, którzy zakończyli swoją edukację szkolną na poziomie podstawowym i średnim to Soichiro Honda, Bill Gates i Steve Jobs. Powyższe badania pokazują, że edukacja domowa nie jest mniej efektywna od edukacji szkolnej.
Autor w swojej publikacji poświęca również sporo miejsca problemowi edukacji osób ze szczególnymi potrzebami. Analizuje środowisko rodzin edukujących domowo pod kątem liczebności dzieci, trwałości związków, finansowania nauki dziecka, motywacji, sposobów uczenia. Historia edukacji pokazuje, że zezwolenie na naukę w domu odbywało się falowo. W Polsce nie bez znaczenia był czas komunizmu, kiedy występował wyłącznie przymus szkolny, bez szkół prywatnych i edukacji domowej.
Uważam, że warto aby z tą publikacją zapoznali się rodzice rozważający edukację domową, ich rodziny, studenci pedagogiki, przyszli i obecni nauczyciele, psycholodzy oraz wszyscy, którzy chcą wysłać swoje dzieci do szkoły.
Personel prowadzący rekrutację akademicką na uniwersytetach w Stanach Zjednoczonych takich jak np. Harvard czy Stanford określają absolwentów edukacji domowej jako ,,silnie motywowanych, dobrze przysposobionych do kształcenia akademickiego, emocjonalnie i społecznie dojrzałych oraz samodzielnych w myśleniu." s. 74
Wysokie wyniki kształcenia nie są dla mnie priorytetem, ale kolejne badania również dają do myślenia. Wielu dorosłych absolwentów szkół domowych osiągają stanowiska o wysokim prestiżu społecznym, są specjalistami i aktywistami przedsiębiorcami. Najbardziej znane osoby uczące się w domu to między innymi:
Hans Christian Andersen
Abraham Lincoln
Charles Dickens
Florence Nightingale
Mark Twain
Anderw Carnegie
Thomas A. Edison
Pierre Curie
Winston Churchill
Konrad Adenauer
Charles Chaplin
Agatha Christie
Franklin D. Roosevelt
George Patton
Stanisław Ignacy Witkiewicz
Yehudi Menuchin
Elżbieta II
Inni sławni, którzy zakończyli swoją edukację szkolną na poziomie podstawowym i średnim to Soichiro Honda, Bill Gates i Steve Jobs. Powyższe badania pokazują, że edukacja domowa nie jest mniej efektywna od edukacji szkolnej.
Autor w swojej publikacji poświęca również sporo miejsca problemowi edukacji osób ze szczególnymi potrzebami. Analizuje środowisko rodzin edukujących domowo pod kątem liczebności dzieci, trwałości związków, finansowania nauki dziecka, motywacji, sposobów uczenia. Historia edukacji pokazuje, że zezwolenie na naukę w domu odbywało się falowo. W Polsce nie bez znaczenia był czas komunizmu, kiedy występował wyłącznie przymus szkolny, bez szkół prywatnych i edukacji domowej.
Uważam, że warto aby z tą publikacją zapoznali się rodzice rozważający edukację domową, ich rodziny, studenci pedagogiki, przyszli i obecni nauczyciele, psycholodzy oraz wszyscy, którzy chcą wysłać swoje dzieci do szkoły.